Prof. Zbigniew LAWROWSKI

Politechnika Wrocławska

Z Profesorem Stefanem Ziembą spotkałem się po raz pierwszy latem 1965 roku na II Sympozjonie Podstaw Konstrukcji Maszyn w Politechnice Wrocławskiej. Tam po raz pierwszy mogłem przekonać się, z jaką swobodą i erudycją Profesor bierze udział w obradach nowej podówczas dziedziny dydaktyki, zainicjowanej w roku 1962 przez profesora Janusza Dietrycha z Politechniki Śląskiej. Obok merytorycznej dyskusji dotyczącej konstrukcji maszyn Profesor Ziembą we właściwy sobie - jak się później wielokrotnie przekonałem - sposób „wyławiał” tematy i ludzi do Sekcji Tarcia, Zużycia i Smarowania. W ten właśnie sposób, dzięki zaproszeniu Profesora pojechałem do Warszawy z pierwszym moim referatem na temat materiałów łożyskowych.
Z referatem tym wiąże się następujące wspomnienie. Do Warszawy leciałem samolotem, który wskutek mgły spóźnił się 2 godziny. Gdy zadyszany z rulonem plansz pod pachą wbiegałem na salę w NOT przy ul. Czackiego zebranie właśnie się kończyło. Byłem nowy w zespole i nie wiedziałem co począć. Widząc moją bezradność Profesor Ziembą uzasadniając moje spóźnienie poprosił zebranych o cierpliwość i wysłuchanie mnie. Referat i dyskusja nad nim odbyły się w miłej, jak zwykle (o czym miałem możność wielokrotnie potem się przekonać), atmosferze. Zebranie trwało ponad godzinę dłużej.
Dzięki seminariom Sekcji Tarcia, Zużycia i Smarowania, a przede wszystkim dzięki radom i wskazaniom Profesora rozwinął się nasz zespół, a potem Zakład Tarcia, Zużycia i Smarowania w Politechnice Wrocławskiej oraz nasze laboratorium badawcze. Profesorowi zawdzięczam też wydanie podręcznika z tribologii. Dzięki Jego naciskowi, ogromnej liczbie uwag o poprzedzającym podręcznik skrypcie oraz wspaniałej opinii - książka ta ujrzała światło dzienne.
Na koniec chciałbym wspomnieć o dwóch cechach łączących mnie z Profesorem - obydwaj paliliśmy fajkę i obydwaj rzuciliśmy palenie z tego samego powodu: zawałów serca. I tu Stefan - bo Profesor zaproponował mi, swoim zwyczajem, w odpowiednim czasie, przejście „na ty” - również okazywał mi swoje wielkie zainteresowanie. Telefonicznie i listownie rozpytywał o przebieg moich zawałów, żądał szczegółów i udzielał rad, jak żyć po tych przejściach. Jego przykład był dla mnie w tym względzie ogromnie podtrzymujący. Zawdzięczam Mu wiarę w siebie i możliwość życia i pracy po tych ciężkich przeżyciach.
Takim właśnie: ogromnie aktywnym, krytycznym, ale zawsze życzliwym, nie tylko w nauce, ale w życiu codziennym - pozostanie Profesor Stefan Ziemba w mojej pamięci.